Strona startowa
MAMY SZCZENIACZKI
DLACZEGO MY
Szczeniaczki
WYBÓR SZCZENACZKA
Nasze psy naszą dumą
O nas
TOMI
LARA vel PUSIA
KALLA
TORI
HESSY
ZOJA
MIOT T
MIOT Ś`
MIOT S
MIOT R
=> Fibi przed porodem, poród, pierwsze chwile
=> Daisy przed porodem, poród, pierwsze chwile
=> Pierwszy tydzień ~
=> Drugi tydzień ~
=> Trzeci tydzień ~
=> Czwarty tydzień ~
=> Piąty tydzień ~
=> Szósty tydzień ~
=> Ósmy tydzień ~
=> Siódmy tydzień ~
=> Pożegnanie miotu R
MIOT P
MIOT O
MIOT N
MIOT M
MIOT Ł
MIOT L
MIOT K
MIOT J
MIOT I
MIOT H
MIOT G
MIOT F
MIOT E
MIOT D
MIOT C
MIOT B
MIOT A
W nowych domach
Na emeryturze
Na zawsze w naszych sercach
KONTAKT
GALERIA
MEGI.
ROKSI
 

Daisy przed porodem, poród, pierwsze chwile

?  CIĄŻA


Nasza dama czuje się bardzo dobrze, wspaniale znosi ciążę, na spacerach jest aktywna, choć zdecydowanie więcej odpoczywa i wykazuje nieco  mniejszą chęć do zabaw. Apetyt zdecydowanie ma większy, chęć miała też fazę ogromnego grymaszenia, wybrzydzania, odmawiania jedzonka, dlatego też mocno się staraliśmy aby cokolwiek zjadła, bardzo jej dogadzaliśmy… na szczęście szybciutko wszystko wróciło do normy.

 

Daisusia wygląda coraz to okazalej! Jej brzuszek, jest z dnia na dzień coraz to większy i oczywiście apetyt również I mimo, że zwiększoną dawkę żywieniową rozłożyliśmy jej na trzy posiłki, to i tak jest wiecznie głodna!

 

Ciążę znosi świetnie. Na spacerach wykazuje sporą aktywność, zwłaszcza gdy znajdzie jakiś trop, aczkolwiek zaproszenia do zabawy ze strony pozostałych suczek traktuje oschle, troszkę też na zasadzie chciałabym, ale nie mogę! Natomiast nadal jest bardzo chętna do przytulanek i zabaw z dziećmi.

 

Gdy tylko potwierdziliśmy ciążę badaniem USG nasze dzieci przeszczęśliwe- standardowo zaczęły rozmawiać z brzuszkiem, mówić do szczeniaczków i wypatrywać pierwszych ruchów. A teraz z niecierpliwością odliczają dni do rozwiązania, z resztą jak my wszyscy. Cała rodzina!

 



?  PORÓD I PIERWSZE CHWILE RAZEM


Każdy poród jest dla nas ogromnym wydarzeniem, każdy budzi ogrom emocji, napawa nas szczęściem, dumą, rozczula i wzrusza!

Nie inaczej było i teraz…

Daisuśka już 2 dni przed wielkim finałem trzymała nas w napięciu. Biegała, szukała miejsca, co chwila chciała wyjść na dwór, po czym zaraz wracała i tak wkoło… Kopała ogromne doły, zasypywała się w nich. 2 noce przespała wtulona w nas, nie odstępowała nawet na krok. Trącała łapką, kładła się na nas, chodziła za nami jak cień aby nawet przez chwilę nie być sama.

Pierwsze skurcze pojawiły się przed południem. I o ile pierwszy maluch dość opornie wydostawał się na świat, był baaaardzo duży i trudno było go wyprzeć dlatego trzeba było nieco wspomóc mamusię- o tyle kolejne rodziły się w krótkich odstępach czasu, szybko i sprawnie.

Sunia mimo zmęczenia chętnie się nimi zajmowała, opiekowała, wylizywała. Nie mniej jednak liczyła na naszą pomoc. Na szczęście wszystkie maluszki są zdrowe, silne, energicznie próbują dostać się do mleczka, a mamusia widać, że szczęśliwa, zachwycona dzieciaczkami, podekscytowana- najchętniej nie odstępowałaby ich nawet na krok. Ciężko ją namówić nawet na szybkie wc. Ile się trzeba naprosić aby wyszła na zewnątrz. Nawet jak już to zrobi to natychmiast pędzi z powrotem i piszczy pod drzwiami aby ją natychmiast wpuścić!

 Z nas już opadło całe napięcie i stres oczekiwania. Łapiemy oddech… i przygotowujemy się na przeorganizowanie zupełne naszego dnia i nocy… na 24-godzinną opiekę, czuwanie, no i pomoc mamusi.