Maluszki są już coraz większe, a to oznacza, że nieuchronnie, małymi kroczkami zblizamy się do wielkiego wydarzenia, jakim będzie opuszczenie rodzinnego gniazda....dlatego od kilku dni panuje u nas dziwna atmosfera, delikatny smuteczek powoli wkradł się do naszego domu, ta myśl, że za chwilkę będzie co prawda czyściej i ciszej, luźniej, ale za to pusto i smutno powoduje, że nic się nie chce robić, jacyś tacy osowiali jesteśmy, drażliwi… powoli człowiek sobie uświadamia, że będzie strasznie nam brakowało tych radosnych pycholków… że już za chwilkę ich nie będzie ☹. Dlatego celebrujemy każdy wspólny dzień, każdą wspólną chwilę, każdy uśmiech, wygłupy, psoty, nie straszne nam nawet ich brojenie, czy podgryzanie. Wiemy bowiem, że za chwile będzie nam tego bardzo brakowało.
Poniżej ostatnie wspólne fotki ekipy w pełnym składzie ☹