Pierwsze dni szczeniaczków na świecie mijają w błogiej, spokojnej i rodzinnej atmosferze… Wszystkim udzieliła się ta cudowna aura…Każdy z zachwytem obserwuje te małe, bezbronne i niewinne kruszynki. Nawet nasze pozostałe psy są jakoś wyjątkowo grzeczne i spokojne
Nasze dzieciaczki od początku zaangażowały się w pomoc – jedno przez drugie- a to przynoszą wodę, a to nakładają jedzonko, podają suni, a to podają mi szczeniaczki aby dostawić je do mleczka.
Sunie cały czas zachwycone swymi dzieciątkami, nadal nie chcą odstępować ich nawet na krok…Na dwór za potrzebą wychodzą po długiej namowie, trudno im jest nawet na moment opuścić swoje dzieci. W przeciągu dosłownie minuty załatwiają się i biegiem wracają do maluszków. A co ciekawe obie wzajemnie chciałyby opiekować się WSZYSTKIMI dziećmi. Z lubością liżą i opiekują się dzieciaczkami drugiej mamy, a nawet karmią je, gdy się "pomylą" i wejdą do nieswojej porodówki. Gdy jedna mama zajmie się nieswoimi dziećmi, to druga nie jest jej dłużna i z wielką ochotą idzie do "przyszywanych" dzieci
CO prawda wiemy, że w początkowych dniach w zasadzie żadna nasza sunia nie korzysta z tego przywileju i nie oddala się od dzieci, chcą je bowiem mieć zawsze przy sobie, o tyle w kolejnych tygodniach to dla nich wybawienie, mają już wtedy dosyć małych natręcików, ich szpileczek i wiecznego domagania się mleczka. Na razie w przypadku Daisy jak i Fibi nie ma o ty mowy.
Generalnie dni upływają nam na opiece nad mamusiami i maluszkami, szybkim wyjściu na wc, dogadzaniu wybrednemu podniebieniu, a szczeniaczki rosną jak na drożdżach, nieustannie są przy mlekopoju albo śpią.
Poniżej krótka fotorelacja.
Zdjęć mamy całą masę, ale strona ma niestety ograniczenia :-(
DZIECIACZKI FIBI:
DZIECIACZKI DAISY: