AQUSIA doskonale poradziła sobie podczas porodu. Podobnie jak za pierwszym razem między kolejnymi skurczami nasz obżarciuch był taki głodny, że bez skrupułów pałaszował jedzonko, w międzyczasie robiąc sobie przerwy na karmienie i powiększanie liczby małych guldenków w stadzie :-)
Po kilku 4 maluszkach jej „zapał” i zaangażowanie w zajmowanie się świeżo narodzonymi malcami zdecydowanie minął i każdym kolejnym malcem sami się zajmowaliśmy- podając jej już „gotowe” maluszki do karmienia.
Trzeba przyznać, że mamą jest jednak wspaniałą i nieocenioną. Gdyby mogła to nie wychodziłaby od maluszków. Najchętniej nie zostawiłaby ich nawet na minutę. Jedynie dźwięk dokładania do miski „zrywa” ją z posłania i na chwilkę pozostawia wówczas maluszki. Plus oczywiście wyjścia na załatwienie swych potrzeb. Ale na razie są to błyskawiczne wyjścia, bez szans na jakikolwiek choćby króciutki spacer. Instynkt macierzyński jest silniejszy :-)