Strona startowa
MAMY SZCZENIACZKI
DLACZEGO MY
Szczeniaczki
WYBÓR SZCZENACZKA
Nasze psy naszą dumą
O nas
TOMI
LARA vel PUSIA
KALLA
TORI
HESSY
ZOJA
MIOT T
MIOT Ś`
MIOT S
MIOT R
MIOT P
MIOT O
MIOT N
=> Daisy przed porodem
=> Daisy tuż po porodzie
=> 1`tydzień
=> 2`tydzień
=> 3`tydzień
=> 4`tydzień
=> 5`tydzień
=> 6`tydzień
=> 7`tydzień
=> 8`tydzień
=> Pożeganie miotu N
=> MIOT N*
=> Suczki ciążowo
=> Porody suczek
=> 1) Tydzień
=> 2) Tydzień
=> 3) Tydzień
=> 4) Tydzień
=> 5) Tydzień
=> 6) Tydzień
=> 7) Tydzień
=> 8) Tydzień
MIOT M
MIOT Ł
MIOT L
MIOT K
MIOT J
MIOT I
MIOT H
MIOT G
MIOT F
MIOT E
MIOT D
MIOT C
MIOT B
MIOT A
W nowych domach
Na emeryturze
Na zawsze w naszych sercach
KONTAKT
GALERIA
MEGI.
ROKSI
 

Porody suczek

Każdy poród w naszej hodowli jest dla nas wielkim wydarzeniem.

Towarzyszą nam sprzeczne emocje- zarówno ekscytacja i wielka radość, bo za chwilę powitamy na świecie nowe życie, a zarazem jednocześnie strach i obawa, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Nie inaczej było i tym razem.

Gdy odeszły wody u Goldi, pełni gotowości przygotowywaliśmy się na powitanie pierwszego maluszka. Sunia super sobie radziła, a poród przebiegał szybko i bezproblemowo. W krótkim tempie powitaliśmy na świecie gromadkę jej dzieciaczków. A mamusia troskliwie się nimi zajmowała. Z wielką czułością opiekowała się nimi, lizała, przyciągała noskiem do mleczka. Od samego początku miała ogrom pokarmu.

Nieco inaczej wyglądał sytuacja u Roksi. Po odejściu wód płodowych długo czekaliśmy na pierwszego maluszka. Na tyle długo, że ze stresu już obdzwoniliśmy kilkukrotnie naszą przychodnię, gotowi od zaraz jechać na cc. Obyło się jednak bez tego. Bo w końcu na świecie pojawiła się pierwsza dziewczynka. Roksi była bardzo zdziwiona i nie bardzo wiedziała o co chodzi. Co się dzieje. Co ma robić. Mogła jednak liczyć na naszą pomoc, wsparcie i pełnie zaangażowanie. Zajęliśmy się maluszkiem, zaopiekowaliśmy, nim jednak dostawiliśmy do mleczka na świecie pojawił się kolejny maluszek, którym również mamusia nie była zainteresowana. Dopiero w połowie porodu, zaczęła pomagać nam przy ogarnianiu kolejnych, nowonarodzonych maluszków. Instynkt ruszył na tyle, że nie chciała już opuszczać ich ani na sekundę. Nieważne, czy jedzenie, czy wc, nic nie było w stanie przekonać jej, aby choć na chwilkę oddaliła sie od dzieciaczków. A wręcz denerwowała się i niepokoiła, gdy Goldi koło nich przechodziła. Natomiast sama chętnie zagladała do dzieci Goldi, chyba uznając, że ma w sobie tyle miłości, że i jej dzieci spokojnie mogłaby wychować :-)

Jesteśmy zmęczeni, niewyspani, ale szczęśliwi, że mamy cudowne maluszki. Jesteśmy już w komplecie. Teraz przed nami cudowne 8 tygodni.