|
Drugi tydzień mauszków
Malce rosną w oczach. Apetyciki dopisują, co widać doskonale po fałdkach, jakie im się pojawiły :-) Mamusie troskliwie się nimi zajmują, a każdą niemal chwilę chciałyby spędzać z dziećmi. Pomagamy im w karmieniu, doglądamy, jak również troszczymy się o nie same.
Dzielimy maluszki na pół, aby w czasie, gdy część pije mleczko mamy, pozostałe napiły się mleczka dla szczeniat z butelki, po godzinie z kolei zamieniamy dzieciaczki- te które piły mleko mamy dostają butlę, a te, które piły z butli piją mleczko mamy, troszkę tego jest do dopilnowania, ale dajemy radę. Cóż takie uroki dużych miotów Aczkolwiek bez tego zapewne te bardziej przebojowe byłyby zawsze najedzone, a inne wiecznie głodne. Widać już bowiem od poczatku, jakie niektóre maluszki mają parcie do cyca i jak swietnie sobie radzą w dopchaniu się do cyca, a inne czekają na naszą pomoc. Gdy wszystkie są najedzone razem odpoczywają u boku mamy, a gdy zasypiają mamcie mają czas dla siebie, ... Oczywiście codziennie kontrolujemy wagę, choc i na pierwszy rzut oka widac, że pięknie przybierają :-)
Na razie spacerki nie wchodzą w grę, bo mamcie wychodza dosłownie na kilka chwil, aby się załatwić i szybciutko pędzą do dzieciaczków. Ale nie ma się co dziwić, bowiem maluszki są do prawdy rozkoszne, słodkie, śliczne, przytulaśne. Lgną zarówno do mamy, to do pluszaczków, no i chętnie też zasypiają w naszych dłoniach, na kolanach, w ramionach… Trudno oderwać od nich wzrok. I zająć się czymkolwiek innym, bo aż korci, aby każdą chwilę spedzać z nimi. nawet jeśli w danym momencie nie jesteśmy im potrzebni, są najedzone, wymasowane brzuszki, słodko śpią- to jednak kusi by patrzeć jak słodko śpią.
Kończymy w tym tyg. wczesną stymulację neurologiczną. Niebawem zaczniemy poznawać świat. A tymczasem tulaskom nie ma końca.
|
|