Maluszki rosną w niesamowitym tempie, co uświadamia nam upływ czasu, jak również to, że niebawem ich pobyt u nas dobiegnie końca ☹ ale na szczęście na razie sa z nami…
Dają nam każdego dnia mnóstwo radości, kupę śmiechu, jak nieporadnie się czasem potkną, jak niektóre próbują poszczekiwać, zaczynają się atakować ? prowokować do zabaw…
Jest też teraz coraz więcej roboty, bo jak już wspominaliśmy zaczęły jeść karmę moczoną w mleczku dla szczeniaczków… Co prawda bardzo im się podoba rozszerzanie diety, a apetyciki dopisują, tylko że wszystko wkoło jest potem brudne, oczywiście one same najbardziej, bo przecież i uszka muszą się najeść i łapki koniecznie muszę być przednie w miseczkach, a jak się da to i brzuszki, a żeby nie było za czysto to po jedzonku się wzajemnie liżą, jednocześnie paprzą jeden drugiego więc roboty sporo więcej, ale cóż… przy 3 dzieci oraz już kilku odchowanych miotach nie jest to dla nas straszne ani dziwne ?
Co się nie zmienia to apetyt ? ile by mamusia mleczka nie dała tyle przyjmą ? są już kwadratowe, takie małe głodomorki , okrągłe kluseczki… no i jeszcze stałe pokarmy...
Widać też już powoli, że ważna jest dla nich bliskość, zarówno mamusi jak i nasza. Uwielbiamy kiedy siadamy na ich posłanku, a one próbują się wspinać na nas, na spodnie, przytulać, uwielbiają zasypiać blisko mamusi i nas, wtulone w naszych objęciach, a nawet i przy nas jak przy nich jesteśmy byleby blisko. Wspaniałe uczucie…
A oto nasze klusiunie: