Nasze brzdące były dziś u przedszkolaczków z wizytą w ramach socjalizacji… Oj radości nie było końca… Malce szalały, biegały, tyle dzieciaczków… to jak miód na ich serduszka bo uwielbiają dzieci, zaczepiały, lizały, „podgryzały” celowo napisane w „” ponieważ są tak delikatne i ostrożne że biorą rączki dzieci do swoich pyszczków ale tak delikatniusio nie ściskają, jakby zdawały sobie sprawę, ze te ich kiełki mogłyby zrobić krzywdę.
Radości nie było końca zarówno ze strony szczeniaczków jak i przedszkolaczków
Maluszki miały też w tym tyg. swoją "poważną" sesję ala "wystawową" Byliśmy z nich bardzo sumni, bo bez problemu pozwoliły się "ustawić" i cierpliwie stały w pozycji wystawowej