Stało się to, co było nieuniknione...Maluszki przygotowują się do opuszczenia naszego domu… Ta myśl towarzyszy nam już od kilku dni, smutek, niepokój, że to już za chwileczkę, za momencik… ale odpychaliśmy te myśli, próbując cieszyć się tym co mamy tu i teraz…
Niestety czas nie chce stać w miejscu, a wręcz przeciwnie- gna jak oszalały.
Co prawda Malce są już w pełni gotowe na to, by zamieszkać ze swymi nowymi rodzinkami, ale dla nas to są wciąż małe, nieporadne, wesołe bobaski, dla których byliśmy gotowi do wszelkich poświęceń i wyrzeczeń. Trudno nam sobie wyobrazić jak to będzie bez nich… ta cisza, spokój, niby można odpocząć, wyciszyć się, ale co z tego, skoro my uwielbiamy ten szczenięcy rwetes, wygłupy, figle, psoty… Będzie nam tego już za chwilę mocno brakowało.
A tymczasem oto kilka ostatnich fotek razem :-(