Poniżej fotki naszych słodkich maluszków… a tymczasem kilka słów co u nas
W sumie poza tym, że doba zdecydowanie stała się za krótka i z niczym nie możemy się wyrobić- to wszystko wspaniale
Szczeniaczki rosną jak na drożdżach, porobiły im się już fałdki na pleckach
Są wiecznie głodne, piją zachłannie, najchętniej cały czas przeleżałyby przy sutkach
Szybciutko podwoiły swoją masę urodzinową i nadal rosną i zaokrąglają się…
Sunia widać, że ma dużo pokarmu, ale też w sumie zajada tyle posiłków ile razy karmi, więc w sumie co 3 godz. Przez całą dobę.
Mamusia ma ogromny instynkt macierzyński. Z wielką starannością, troskliwością i czułością zajmuje się swymi dzieciaczkami. Ale też nie ma problemu, aby poszła na spacerek, powygłupiała się z resztą suczek, potarmosiła się z nimi, poganiała, poszalała…. Korzysta z życia… A my staramy się, aby jak najmniej odczuła trudy rodzicielstwa
Pomagamy przy karmieniu, bo jednak urodziła pokaźną ilość maluszków, dlatego rozdzielamy je sobie na pół. W trakcie gdy połowa pije mleczko mamy resztę karmimy mleczkiem dla szczeniaczków, a następnie zmiana, te które piły mleczko mamy piją mleko modyfikowane.
Choć za chwilkę wprowadzać będziemy stałe posiłki więc też już będzie lżej
Oczywiście jak przy każdym miocie - i te malce, mimo pokaźnej ich liczby codziennie poddawane są wczestej stymulacji neurologicznej. Każdego dnia, z każdym z osobna wykonujemy zestaw pięciu ćwiczeń (każdy maluszek unoszony jest głową do góry, każdy maluszek opuszczany jest głową w dół, każdy maluszek układany jest na pleckach, każdego łaskoczemy po opuszkach paluszków, każdego kładziemy na zimnym ręczniku).
Ps.Niestety ciągle brakuje nam czasu na wszystko ostatnio nawet lekcje odrabiane są na kolanie przy szczeniaczkach będą z nich bardzo uczone maluchy