|
Hektor obecnie
Już w domku :-)
Pani Agnieszko, Hektor/ Riko jest naprawdę bardzo grzeczny i pojętny. Pierwszej nocy ze zdenerwowania nie mogłam spać gdyż bardzo się obawiałam, że będzie tęsknił, zwłaszcza że jego posłanie jest na dole a nasze sypialnie na górze ale nie było tak źle. Na początku było troszkę płaczu i skomlenia ale też słyszałam, że kiedy się budził to bawił się zabaweczkami, biegał. Rano wielka radość, że nas widzi, aż z wrażenia zrobił siusiu na środku pokoju. Generalnie z załatwianiem się nie ma problemu, z reguły korzysta z podkładu albo wychodzi do ogródka (tam zwłaszcza za grubszą sprawą). W ogródku lubi się tarzać na trawie, podgryzać trawę , wczoraj szalał z gałęziami od tuji, szarpał je, znalazł szyszkę i zrobił z niej sobie doskonałego gryzaka. Ładnie się bawi, zarówno sam gryzaczkami i kolegą pluszakiem, którego tak tarmosi, że pewnie niedługo z kolegą może być krucho jak i z nami. Gra chętnie z synem piłeczką, biega za nią jak szalony. Ale do zabawy doskonale też się nadaje ścierka, którą wycierałam podłogę . Ja wycierałam a on biegał, szarpał.... Chyba jest z tych co będą lubić wodę, bo wczoraj u nas po południu lało a on po ulewie sam chętnie wyszedł na trawe, wchodził w kałuże na tarasie i wrócił przeszczęśliwy ale w zupełnie innym kolorze niż ma zapisane w metryce . Śmiałam się, że kupiłam pieska kremowego a mam brązowo-czarnego Była u nas też burza, która w ogóle nie zrobiła na nim wrażenia. Dzisiaj było pierwsze spotkanie z odkurzaczem i Karcherem do mycia podłogi. Nie bał się, przyglądał się... Cdn.... Pozdrawiam serdecznie Dorota
Witam, Od wczoraj zaczęliśmy spacerki, najpierw dwa po naszym osiedlu i osiedlowej trawce, a po południu pojechałam go pokazać mamie. Więc przejechał się windą i odbył konkretny spacer w tę i z powrotem. Unikałam oczywiście miejsc, gdzie spacerowały inne psy. Na smyczy szedł bardzo ładnie, nie stawiał oporu, ani nie ciągnął. Biegł grzecznie obok, merdając ogonkiem i podgryzając smycz od czasu do czasu. Tak się zmęczył, że natychmiast po wejściu do samochodu usnął jak zabity Staram się z nim wychodzić co 2-3 godziny, więc wszystko załatwia poza domem, na podkład siusial tylko w nocy. Wieczorem pooglądał z synem telewizję , i poszedł spać w przedziwnej pozycji , udało mi się zrobić fotkę ale akurat wtedy się obudził. Nie mniej jednak pozycja prześmieszna (fotki w załączeniu) CDN

Pani Agnieszko, Riko rośnie jak na drożdżach Wczoraj byliśmy na dłuższym spacerku, jechał metrem, był bardzo grzeczny, siedział, obserwował, dawał się wszystkim głaskać. Ale spacer i upał dały mu się we znaki bo ostatni odcinek z powrotem do metra musiałam go nieść bo nie miał już siły iść. Dostawał co chwila wodę, ale przy tej jego gęstej sierści to nie dziwię się, ze mu było strasznie gorąco. Wszyscy są nim zachwyceni, zarówno nasi znajomi którzy nas odwiedzają jak i obce osoby na spacerze. Najgorsze są oczywiście rozstania, jak wychodzę do pracy, gdy zamykam drzwi to jest płacz i skomlenie. A radość jak wracam do domu jest przeogromna. Ładnie reaguje już na swoje imię, widać wyraźnie, że to mnie wybrał sobie na Panią i we wszystkim mnie się słucha. Jest przekochany i bardzo towarzyski, gdy gdzieś usiądę to od razu przybiega i kładzie główkę na moich kapciach i tak śpi. Drugim ulubionym miejscem do spania jest moja torebka . Zdjęcia podeślę wieczorem bo teraz jestem w pracy i nie mam jak ich zgrać. Pozdrawiam Dorota
Pani Agnieszko,
Riko dostarcza nam każdego dnia masę radości. Wczoraj wyszedł do ogródka, nie było go kilka dobrych chwil, w końcu go zawołam. Moim oczom ukazał się czarny nos, cały w ziemi i czarna buźka niczym u górnika po 8 godzinach pracy na przodku , tylko oczka pozostały w miarę czyste. Okazało się, że nasz łobuziak wyrzucił korę spod tui, wykopał sobie nieduży dołek i tam się ochoczo tarzał, z jednego boczku na drugi. Śmiechom nie było końca gdy próbowałam za pomocą wilgotnej szmatki przywrócić go do koloru wyjściowego .
Ale generalnie jest bardzo grzeczny i mądry, wie, że gdy wieczorem mówię mu dobranoc i zostań to znaczy, że wszyscy idziemy spać, nie protestuje że zostaje sam na dole, zwija się w kłębuszek i tez zamyka oczka. Rano za to wita mnie radośnie z merdającym ogonkiem na schodach, nauczył się wchodzić już na drugi stopień więc w tym tygodniu czeka nas montaż bramki na schodach, żeby chłopak przypadkiem nie wspiął się dalej i nie spadł. I rano nie ma przebacz, musi tez być zabawa mimo, że spieszymy się do pracy, więc robimy tak, że ja wstaję przed mężem, idę z pieskiem na spacerek i daję mu śniadanie, a mąż w tym czasie się myje i ubiera do pracy. Ja wracam na górę, żeby się umyć i ubrać, a mąż schodzi do niego i się z nim bawi.
Gdy gdzieś jedziemy samochodem to z reguły pyszczek jest na moich kolanach lub łapka na mojej ręce.
Zna już komendę siad, która zwłaszcza się przydaje gdy już nie może się doczekać aż wymieszam wszystko w misce i mu ja postawię.
Na spacerkach wzbudza entuzjazm wszystkich, że taki ładny piesek.
Jest bardzo uroczy, na osiedlu poznał już wszystkie dzieci, lgnie do nich, a one do niego. Dzięki niemu poznałam więcej sąsiadów niż przez ostatnie lata .
W załączeniu obiecane zdjęcia: znoszenie na rękach do metra, spanie na mojej torebce 
CDN
Pozdrawiam
Dorota

Pani Agnieszko,
bardzo serdecznie przepraszam, że się tyle czasu nie odzywałam ale dni lecą jak oszalałe jeden za drugim, szybciutko minęły wakacje, a teraz praca, dom, obowiązki.
Co u Riko? Tadzia Niejadzia, którym był przez moment jako maluch, dawno już nie ma. Teraz ma ogromny apetyt, zjadłby "konia z kopytami", a i tak by pewnie poprosił o dokładkę . Karma znika z miski co do jednego okruszka w ciągu minuty. Zrobienie przy nim kanapki czy czegokolwiek dla nas do jedzenia to istna ekwilibrystyka, chwila nieuwagi i to Riko, a nie my, zajada kanapkę lub kotleta Więc i stąd już pewnie "słuszna" waga, nasz chłopak waży bowiem ponad 31 kg.
Jest bardzo energiczny i żywiołowy, zawsze chętny do zabawy, przynosi nam w pysku swego ulubionego pluszowego pieska lub piłeczkę i nie ma przebacz Trzeba się z nim targać lub rzucać piłeczkę. Psoci co niemiara, taki mały łobuziak z niego, wsadza swój pyszczek wszędzie, a to do mojej torebki, a to do szuflady, do zlewu i porywa co mu się tam uda. Ucieka potem zadowolony z z rozhuśtanym ogonkiem i miną "złap mnie jeśli potrafisz" . Niestety lubi też podgryzać meble i ściany, ale na to byliśmy przygotowani 
W weekendy uskuteczniamy długie spacery po lesie, jest wtedy w swoim żywiole, biega, skacze, ciąga patyki (a czasami wręcz ogromne kije , ale zawsze zerka czy jesteśmy w pobliżu i wraca na przywołanie. Trochę problematyczny jest gdy przechodzi ktoś obok bo chciałby się od razu z każdym witać, skacze i szaleje. A po spacerach pada na kilka godzin ze zmęczenia i słodko śpi. A żeby było śmiesznie, swoje posłanie co chwila przenosi w pysku w inny kąt domu, więc nie wiem gdzie się na nie natknę w danym momencie, czy w kuchni, przedpokoju czy pod stołem 
Pod koniec sierpnia uczęszczaliśmy na zajęcia "psiego przedszkola", w listopadzie na kurs przywołania, w niedługim czasie wybieramy się na naukę posłuszeństwa. Także oprócz zabaw nie zaniedbujemy też jego edukacji. W zeszły weekend odkryliśmy też niedaleko nas cotygodniowe zajęcia socjalizacyjne dla piesków, idziemy tam w najbliższą niedzielę. Psiaki uczą się tam stonowanych zabaw i spacerów we własnym gronie i kontrolowania swoich emocji.
W załączeniu kilka ostatnich fotek.
Pozdrawiam
Dorota

Urodzinki ...
 
Śpiący Królewicz
 
Błotne spa

|
|